Zaledwie kilka dni temu rozpoczęły się zdjęcia do "Naznaczonego" - serialu określanego przez twórców mianem mistery. W rolach głównych zobaczymy tu Piotra Adamczyka, znanego przede wszystkim z tytułowej roli w filmie o życiu Karola Wojtyły, i Annę Dereszowską, związaną z serialem "Odwróceni", gdzie zagrała żonę jednego z gangsterów.

Stacja nie chce zdradzać fabuły "Naznaczonych" - ma ona pozostać, zgodnie z konwencją gatunku, tajemnicą. Wiadomo tylko, że Adamczyk wcieli się w tu rolę nauczyciela i głowy rodziny. W jego życiu pewnego dnia pojawia się tajemnicza postać. Jej obecność będzie się wiązała ze splotem dziwnych, niewyjaśnionych wydarzeń oraz zjawisk paranormalnych. Autorem scenariusza jest Bartek Kurowski.

Na tym nie koniec nowości. Trzy dni temu na plan weszła ekipa drugiego nowego serialu TVN pt. "39 i pół". Jak mówią jego twórcy, będzie to 13 odcinków obyczajowej fabuły z elementami tragikomedii.

Reżyserem jest Słoweniec Mitja Okorn, w swoim kraju znany m.in. jako twórca szalonej komedii o młodzieży i słoweńskiej mafii pt. "Tu pan Tam". Współpracę z młodym reżyserem chwali sobie Tomasz Karolak. Aktor grający m.in. w "Kryminalnych" wyjaśnia tytuł produkcji. "Motywem przewodnim serialu będą dylematy faceta przed czterdziestką" - zdradza. "Gram bohatera, który jest trochę typem wiecznego chłopca uwikłanego między dwiema kobietami, i jak na starego punkrockowca przystało, nie potrafi się odnaleźć w świecie zdominowanym przez wielkie korporacje. Próbuje reaktywować swoją starą kapelę i zachować ideały, w które wierzy".

W nowym serialu prócz Karolaka zobaczymy Darię Widawską, znaną widzom z "Magdy M.", Dorotę Deląg, Macieja Kozłowskiego czy Magdalenę Zawadzką. Producenci podkreślają, że film będzie realizowany techniką filmową na najwyższym poziomie. Czyżby więc szykowała się nam męska wersja "Magdy M."? Ten serial szybko zyskał miano kultowej pozycji trzydziestolatków z wielkich miast. Ostatnie odcinki czwartej i piątej serii śledziło ponad 4 mln widzów (dane AGB Nielsen Media Research). Stacja szybko poszła za ciosem. Na antenie pojawili się "Odwróceni", a potem "Twarzą w twarz" z Pawłem Małaszyńskim w roli głównej. Ten ostatni śledzi średnio 2,9 mln widzów, dlatego TVN zdecydował się na jego kontynuację. Ostatni odcinek pierwszej serii widzowie TVN zobaczą za tydzień. W planach są też kolejne dwa nowe tytuły. Szczegóły produkcji nie są jeszcze znane. Skąd ta konsekwencja?

"TVN w odróżnieniu od Polsatu, a nawet telewizji publicznej, nie ściga się o zagraniczne hity serialowe, konsekwentnie inwestuje natomiast we własne produkcje" - przyznaje Krystyna Doktorowicz, medioznawca z Uniwersytetu Śląskiego. Dlaczego? "Banałem byłoby tłumaczenie, że to się opłaca, bo widzowie lubią polskie seriale. Ale rzeczywiście te produkcje królują w rankingach. Widzowie łatwiej utożsamiają się ze swojskimi bohaterami, mocniej dotykają nas ich problemy, dzięki czemu serial staje się częścią życia" - tłumaczy popularność gatunku.

TVN przyznaje, że chodzi nie tylko o popularny gatunek, który pozwala stacji zarobić. "Ale też o budowanie archiwum z pozycjami, do których mamy pełne prawa. Zwłaszcza że mamy coraz większe doświadczenie z wykorzystywaniem internetu i nowych technologii, a za ich pośrednictwem udostępniamy nasze produkcje, w tym seriale, i wierzymy, że to zaprocentuje w przyszłości" - tłumaczy Dariusz Gąsiorowski, szef produkcji filmowej i seriali TVN.











Reklama