- W zasadzie w każdej z głównych stacji czołówkę stanowią programy już widzom znane – analizuje dla dziennik.pl Katarzyna Baczyńska, dyrektor działu TV w domu mediowym Codemedia. W telewizyjnej Jedynce najwięcej widzów – do 3,6 mln - gromadzi kolejna edycja programu „Rolnik szuka żony”. W czołówce są też nowe odcinki znanego od lat „Ojca Mateusza” mające po 3 mln widzów i programu publicystyczno-interwencyjnego Elżbiety Jaworowicz „Sprawa dla reportera” (2,8 mln).

Reklama

W Dwójce hitami są znane od lat seriale: „M jak miłość” (od 5,5 mln do prawie 6 mln widzów), „Na dobre i na złe” (do 4,1 mln widzów) i „Barwy szczęścia” (3,8 mln). Z kolei w TVN prym wiodą „Fakty”, które we wrześniu oglądało nawet 3,2 mln osób. - Wyjątek stanowi Polsat: tu w ścisłej czołówce znalazł się nowy serial „W rytmie serca” – podkreśla Katarzyna Baczyńska. Jest to produkcja firmy Artrama, tej samej która robi „Barwy szczęścia” i „Na dobre i na złe”, a jej siostrzana spółka odpowiada za „M jak miłość”.

Serial dobrze zadebiutował we wrześniu, a swój najlepszy jak dotąd wieczór miał w ostatnią niedzielę, gdy zgromadził przed telewizorami prawie 3 mln osób. Był wtedy emitowany po meczu, który polscy piłkarze wygrali z Czarnogórą, pieczętując swój awans do MŚ w Rosji. Transmisję z PGE Narodowego oglądało w Polsacie prawie 8,5 mln widzów (a kolejne 950 tys. w Polsacie Sport). To właśnie eliminacyjne mecze Polaków były w pierwszym miesiącu jesiennej ramówki najpopularniejszymi pozycjami Polsatu. W ogólnym zestawieniu transmisje sportowe wyprzedzały nawet tradycyjny telewizyjny hit „M jak miłość”.

Reklama

Inna nowość Polsatu, „#Supermodelka Plus Size”, wystartowała nie najgorzej, gromadząc 1,7 mln widzów. Jednak – jak zauważa Katarzyna Baczyńska – widownia programu podlega silnym wahaniom: to spada, to rośnie. Najgorzej wypadł ostatni odcinek z września, który obejrzało 1,1 osób. - Prawdopodobnie sporo poniżej oczekiwań Polsatu, biorąc pod uwagę poniesione nakłady, jest „Wyspa przetrwania”. Choć z drugiej strony średni poziom widowni tej nowości jest wyższy od „Azji Express”, znanego formatu TVN. Może więc jest to poziom określający faktyczne zainteresowanie widzów programami tego typu? – zastanawia się Baczyńska. Po czterech odcinkach nowy reality show Polsatu ma średnio 1,3 mln widzów, a kontynuacja „Azji Express” w TVN – 1,2 mln.

Jeśli chodzi o największą nowość TVN, serial obyczajowy z Mają Ostaszewską pt. „Diagnoza”, to z początkowego poziomu ok. 1,9 mln widzów wspiął się on powyżej 2 mln. Całkiem przeciwnie niż nowość Dwójki, kryminalny serial „Miasto skarbów”, który mimo doborowej obsady jest największą porażką tej jesieni. Pierwszy odcinek obejrzało 470 tys. osób – co okazało się rekordem „Miasta skarbów”, bo kolejne emisje wrześniowe miały już widownię poniżej 400 tys. Lepiej radzą sobie nowe teleturnieje: „Koło fortuny” w Dwójce - zwłaszcza odcinki niedzielne, mające 1,5 mln i więcej widzów – i „The Wall” w Jedynce. Ten ostatni program zadebiutował w drugiej połowie września z 1,5 mln widzów, a w kolejny piątek oglądało go już 1,8 mln osób.

Reklama

Wyniki nowych i kontynuowanych programów przekładają się na średnie udziały rynkowe całych stacji. Po czterech tygodniach jesiennej ramówki najlepiej radził sobie Polsat, a drugi był TVN, zostawiając w tyle Jedynkę i Dwójkę. - W przypadku TVN każdy kolejny tydzień jest silniejszy od poprzedniego, co jest dobrym prognostykiem na resztę sezonu jesiennego – zaznacza jednak Katarzyna Baczyńska. Polsat będzie miał teraz trudniej, bo nie może już liczyć na polskich piłkarzy, którzy od listopada wspomogą Jedynkę - podobnie jak skoczkowie narciarscy.

Przewaga stacji komercyjnych nad Telewizją Polską wzmaga się wśród widzów w wieku 16-49 lat. Wyniki w tej grupie widowni są podstawą rozliczeń za emisję reklam, stąd spory rozjazd wpływów reklamowych Polsatu i TVN wobec publicznej Dwójki i Jedynki. Obie główne anteny TVP we wrześniu zebrały ze sprzedaży reklam w sumie 212 mln zł – mniej niż połowę tego, co Polsat (483 mln zł) i dwie trzecie tego, co TVN (361 mln zł). Telewizja publiczna ma jednak koło ratunkowe w postaci 800 mln zł pożyczki ze skarbu państwa, której do 2019 roku nie musi spłacać.