Tegoroczny Konkurs Piosenki Eurowizja odbył się w Szwecji, a jego zwyciężczynią okazała się duńska wokalistka, Emmelie de Forest. W dwa dni po wielkim finale imprezy, wybuchł międzynarodowy skandal z liczeniem głosów.

Reklama

Okazuje się bowiem, że Rosjanie są przekonani, iż ich przedstawicielka, Dina Garipowa powinna dostać dodatkowych 10 głosów od Azerbejdżanu. Tak bowiem wynikałoby z oświadczenie szefa telewizji publicznej tego kraju, który stwierdził, że na podstawie wyników głosowania azerskich telewidzów, Rosjanka powinna zająć drugie miejsce. Tymczasem w oficjalnej punktacji, Azerbejdżan nie przyznał Rosji ani jednego głosu.

Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew nakazał przeprowadzenie śledztwa, które ustali, dlaczego jego kraj przyznał zero punktów Dinie Garipowej.

Przedstawicielka Rosji zajęła w ostatecznym rozrachunku 5. miejsce, podczas gdy reprezentant Azerbejdżanu, któremu Rosja przyznała maksymalną liczbę punktów, znalazł się na pozycji drugiej. Rosyjski minister spraw zagranicznych, nazwał tę sytuację oburzającą i zapowiedział, że nie pozostanie ona bez odpowiedzi.

Reklama

Szef azerskiej telewizji publicznej, podczas specjalnej konferencji wyraził zaś nadzieję, że incydent związany z zaginionymi głosami, nie wpłynie negatywnie na braterskie stosunki pomiędzy jego krajem i Rosją. Jego zdaniem, ta niefortunna sytuacja mogła być wynikiem działań "różnych grup interesu".

Tymczasem o to, co Rosja zrzuca Azerbejdżanowi, do niej samej pretensje ma Białoruś. Reprezentantka tego kraju, Alena Łanska, za swój występ nie otrzymała od Rosji ani jednego głosu, co zdaniem prezydenta Białorusi, jest dowodem na sfałszowanie wyników konkursu:

Znam Alena twoją reakcję na rezultaty głosowania w Rosji. Możesz do swoich aktywów dopisać spokojnie 12 punktów (maksymalna liczbę punktów przyznawanych przez kraj). To tylko pokazuje, w jakim stopniu konkurs jest nie tylko spolitycyzowany, ale sfałszowany - cytuje słowa Łukaszenki skierowane do Łanskiej, portal bielsat.eu.

Białoruski prezydent, w przeciwieństwie do ministra spraw zagranicznych Rosji, stwierdził jednak, że należy z rezerwą i spokojem odnosić się do tego typu głosowań.