W każdym odcinku programu "Surowi rodzice" widzowie poznają dwie rodziny, które borykają się z problemami wychowawczymi wobec swoich nastoletnich dzieci. Aby młodzi buntownicy nauczyli się pokory i szacunku wobec rodziców, wysyłani są do rodziny (tytułowych "Surowych rodziców"), która kierując się zasadami i jasno wyznaczonymi granicami, z powodzeniem układa sobie relacje z własnymi dziećmi.

Reklama

Przy programie pracuje psycholog Marta Żysko-Pałuba, która wspiera zarówno nastolatków, jak i ich opiekunów. W rozmowie z Faktem specjalistka opowiedziała o swojej roli w "Surowych rodzicach":

Nie wchodzę w rolę mediatora. Moim zadaniem jest pokazać, że rodzice są w stanie samodzielnie sobie poradzić z nastolatkami. Nie jest to łatwe zadanie, ale jednak do zrobienia. Ale rzeczywiście są takie sytuacje, w których rodzice są bardzo bezradni, a ze zbuntowanymi nastolatkami czasem nie mogą sobie poradzić nawet surowi rodzice, bo zwyczajnie nie mają pomysłu, co jeszcze mogą zrobić. I wtedy ja wkraczam, żeby ich wesprzeć i ewentualnie wymyślić jakąś formę interwencji. Ale taką, która jest bliska im codziennemu zachowaniu. Nie chciałabym, żeby robili rzeczy, których nie robią na co dzień, bo to byłoby nienaturalne. Pokazuję rodzicom szerszą perspektywę, unikam mediacji między rodzicami, a dziećmi, bo nie chcę podważać ich autorytetu. To do nich muszą należeć ostateczne decyzje – opowiada w rozmowie z Faktem.

TVN

Jednocześnie pani psycholog dodaje, że surowi rodzice, którzy pojawiają się w programie, nie stosują wobec dzieci przemocy:
Zależy nam na rodzicach, którzy są bardzo konkretni, bo surowi to nie znaczy agresywni, ale konsekwentni, stanowczy, skuteczni i znający granice. Zależało nam na tym, aby byli to ludzie, którzy kierują się w życiu wartościami i mają pomysł na wychowywanie zbuntowanych dzieciaków. – mówi Faktowi Marta Żysko-Pałuba.

Reklama

Twórcy programu "Surowi rodzice" mają nadzieję, że ich produkcja będzie wskazówką nie tylko dla rodziców, ale również dla nastolatków, którym chcą pokazać, że przy odrobinie wzajemnego szacunku, i próby zrozumienia swoich odrębnych światów można się porozumieć.

>>>Czytaj także: Gwiazda "Rancza" zdradziła, dlaczego została aktorką