"The White Stripes »Under Great White Northern Lights«" to wyjątkowy muzyczny obraz byłych małżonków (przez jakiś czas podających się zresztą za rodzeństwo) Jacka i Meg White’ów oraz opowieść o kanadyjskich mieścinach, wyglądających jak plan filmowy do spaghetti westernów.
– Zależało nam, żeby grać wszędzie, gdzie się tylko da. Ci ludzie, mieszkający często na odludziu, zwyczajnie na to zasługują. Poza tym reagują na naszą muzykę znacznie bardziej żywiołowo niż rozpuszczona wielkomiejska publika – opowiada o pierwszym kanadyjskim tournée duetu Jack. White Stripes grają w świetlicach, na kutrze rybackim, w kręgielni czy domu starców. W tym ostatnim dochodzi do jednej z najlepszych scen, kiedy Jack jamuje z niemal stuletnią pensjonariuszką grającą na harmonii. White Stripes zagrali też specyficzny koncert w miasteczku St. John: duet wyszedł na scenę, by zagrać tylko jeden akord. Relacje z występów, zarejestrowane przez reżysera Emmetta Malloya kamerą 16 mm, przeplatane są wypowiedziami Jacka i Meg: o ich koncertach, kulisach występów, wzajemnych relacjach i dziennikarzach.
Między koncertami poznajemy małe kanadyjskie miasteczka, dla których koncerty White Stripes są wielkim kulturalnym i społecznym wydarzeniem. Schodzą się na nie dzieciaki, młodzi rodzice i dziadkowie – drwale, rolnicy i pasterze. Ludzie na chwilę wybici ze swojego sennego rytmu życia na surowe, akustyczne spektakle reagują entuzjastycznie.
Film kończy scena, kiedy Jack gra na fortepianie Meg balladę "White Moon". Doprowadza ją tym numerem do łez, udowadniając, że duet zawsze daleki był od wyrachowanej autokreacji i marketingowego myślenia o muzyce.
Reklama
The White Stripes "Under Great White Northern Lights" | TVP Kultura | poniedziałek, godz. 22.40
Reklama