Battlestar Galactica (2004 – 2009)
Wielowątkowa, bogata opowieść o wyniszczającej wojnie, jaką ludzkość toczy ze zbuntowaną cybernetyczną rasą Cylonów. Gdy Dwanaście Kolonii – grupa planet zamieszkanych przez ludzi – zostaje zniszczona, ci, którzy przeżyli, na olbrzymich okrętach przemierzają przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu mitycznej Ziemi. "Battlestar Galactica" to remake serialu z lat 70., ale jest od niego zdecydowanie bardziej udany – z rozbudowaną mitologią, świetnymi efektami specjalnymi i ciekawą grupą protagonistów, wśród których prym wiedzie komandor Adama (Edward James Olmos).
"Caprica" jest zaś prequelem całej opowieści, pokazującym, jak doszło do wzrostu potęgi Cylonów, jak powoli upadała ludzka cywilizacja. Zdecydowanie bardziej niż "Battlestar Galactica" skupia się na intrygach politycznych i korporacyjnych, ułożonych na wzór greckiej tragedii.
Futurama (od 1999 roku)
Reklama
Perełka spod ręki Matta Groeninga, twórcy "Simpsonów". Głównym bohaterem "Futuramy" jest Fry, niezbyt rozgarnięty dostawca pizzy, który przypadkowo zahibernowany budzi się w roku 3000. Świat uległ kompletnej przemianie – roboty zyskały inteligencję, na Ziemi wraz z ludźmi żyją przeróżne rasy kosmitów, a prezydentem świata jest zakonserwowana w formalinie głowa Richarda Nixona. Tylko absurdy codzienności zostały takie same jak tysiąc lat wcześniej. Celny, złośliwy, niepoprawny – serial Groeninga spodoba się nie tylko fanom "Simpsonów", ale także Monty Pythona. O ile nie zniechęci ich niezbyt szczęśliwy polski tytuł: "Przygody Frya w kosmosie".
Reklama



Star Trek (od 1966 roku)
Arcyklasyk seriali science fiction, cykl otoczony prawdziwym kultem, nieschodzący z ekranów od niemal 50 lat (pierwszy sezon "Star Treka" debiutował w 1966 roku). Dzieje kapitana Jamesa Kirka i oficera Spocka oraz oczywiście okrętu Enterprise fascynuje niezmiennie kolejne pokolenia widzów. Sześć seriali (w tym jeden animowany), jedenaście pełnometrażowych filmów – jeśli nie znacie jeszcze państwo "Star Treka", to najwyższa pora nadrabiać zaległości. Bo na tym nie koniec – J.J. Abrams, który dwa lata temu udanie odświeżył kinową serię, pracuje już nad kolejną częścią.
Firefly (2002)
Zdaniem fanów talentu twórcy serii Jossa Whedona ("Buffy postrach wampirów") to jeden z najlepszych seriali wszech czasów, a przy tym pomysłowa reinterpretacja wzorców SF. Akcja rozgrywa się w przyszłości, po wojnie między zwycięskim Sojuszem a Renegatami. Przynależący do tych ostatnich kapitan Reynolds (jego mundur przypomina nieco te z wojny secesyjnej) wiedzie życie banity poruszającego się po obrzeżach imperium swoim statkiem. Również jego załoga rekrutuje się spośród różnej maści wyrzutków, a przygody które wspólnie przeżywają, przywodzą na myśl stary dobry Dziki Zachód. Jak zwykle u Whedona oprócz świetnie skonstruowanych postaci, które kocha się od pierwszego wejrzenia, mocną stroną są błyskotliwe, przezabawne dialogi.



Doktor Who (1963 – 1989, nowe serie od 2005 roku)
Kolejny klasyk, tym razem prosto z Wielkiej Brytanii. Tytułowy doktor (który nigdy nie zdradza swojej tożsamości, zresztą po prostu co jakiś czas ją zmienia – wraz z osobowością) dzięki swojemu nie do końca niezawodnemu statkowi TARDIS (z powodu błędów systemu maskującego wygląda on jak policyjna budka telefoniczna) przemierza czas i przestrzeń, walcząc ze złem. Idealny przykład mariażu fantastyki i britcomu. I dowód na to, jak mały budżet na produkcję przekuć w jedną z największych zalet serialu.
Świnie w kosmosie (1976 – 1981)
Nieodłączna część "Muppet Show", czyli Miss Piggy i doktor Strangepork w podróży do gwiazd. Muppetowa parodia seriali w rodzaju "Star Treka" stała się jednym z najpopularniejszych elementów programu stworzonego przez Jima Hensona.
CAPRICA | Canal+ | czwartek, godz. 21.50