- Odetchnęłam z ulgą! Po tygodniu spędzonym w szpitalu i serii niezbędnych badań mogę oficjalnie potwierdzić, że jestem całkowicie zdrowa. Kamień spadł mi z serca - wyznaje Anna Wyszkoni na łamach magazynu „Flesz”. - Dostałam dawkę pozytywnej energii i czuję, że znów zaczynam żyć! - dodaje.

Reklama

Przy okazji artystka apeluje do innych kobiet, aby nie zaniedbywały badań:

- Chciałabym zaapelować do innych kobiet, żeby nie lekceważyły niepokojących objawów, dbały o siebie i słuchały sygnałów, jakie wysyła im organizm. Wszystkie nieprawidłowości wychwycone we wczesnym stadium dają szansę na całkowite wyzdrowienie.

Wiadomość o nowotworze tarczycy wykrytym u wokalistki pojawiła się w mediach pod koniec 2015 roku. Wówczas menedżer Wyszkoni odwołał jej wszystkie zaplanowane koncerty, a gwiazda wycofała się na jakiś czas z życia publicznego.

Reklama

Po roku była już gotowa rozmawiać o chorobie. - Czułam że coś jest nie tak. Okazało się, że na tarczycy mam złośliwego guza. Totalny szok. Tragedia dla mnie. Pierwsze myśli to co będzie dalej, czy ja będę. (…) Pola jest malutka, nie wiedziała co się dzieje, ale jak mnie odwiedziła w szpitalu płakała i nie chciała mnie tam zostawić. Kiedy syn zapytał mnie czy to jest nowotwór, powiedziałam, że to tylko guz, wytniemy go i wszystko będzie dobrze - mówiła w listopadzie 2016 w „Dzień dobry TVN”.

Potem zapewniła, że jest już zdrowa i może się skupić na karierze, ale najwyraźniej moment przełomowy nastąpił dopiero teraz.