Krystyna Janda w rozmowie z Konradem Piasecki w Radiu Zet zadeklarowała swój sprzeciw wobec wprowadzenia w Polsce całkowitego zakazu aborcji. Aktorka podzieliła się z słuchaczami własnymi doświadczeniami z przeszłości, kiedy to dwukrotnie była w sytuacji ciąży zagrażającej jej życiu

Reklama

Uświadomiłam sobie, że 2 razy w życiu byłam w takiej sytuacji, że gdyby lekarze nie pomogli mi z ciążą, to bym nie żyła. Podejmowałam bardzo dramatyczną decyzję. Jeżeli zdarzyłoby mi się to w momencie działania nowej ustawy, to mnie by już nie było od 1980 roku na świecie - powiedziała aktorka. Janda przyznała także, że utrata dziecka to zawsze ogromny dramat dla kobiety.

Tomasz Terlikowski najwyraźniej uznał jednak, że mimo tak dramatycznych okoliczności, o jakich wspomniała Janda, aktorkę gryzą wyrzuty sumienia:

Krystyna Janda przyznaje się do aborcji. I aż trudno nie dostrzec, że całe to gadanie o wolności, czarnych marszach, poniedziałkach strajkowych ma przykryć wyrzuty sumienia. To nie żaden czarny marsz, to spotkanie kobiet dotkniętych syndromem, które chcą się przekonać, że przecież nic się nie stało. Tym bardziej trzeba się za nie modlić. Panowie, w poniedziałki różańce w dłoń.

Reklama