Narożna o traumatycznym doświadczeniu napisała na Facebooku. Gwiazda disco polo oskarża właściciela klubu, w którym wystąpił jej zespół o pobicie:

Po koncercie chłopaki szybko poszli do samochodu pakować sprzęt a Ochroniarz zaprowadził mnie do małego pomieszczenia w którym stała tylko kanapa na której siedział Pan Bogdan. Ochroniarz wszedł ze mną i zamknął drzwi. Poprosiłam o szybkie rozliczenie gdyż mamy kolejny koncert. I oczywiście wtedy zaczął się robić problem. Bo szanowny Pan Bogdan "właściciel" (chyba...) nie pamięta na jaką kwotę się umawiał. Od słowa do słowa stwierdziłam że nie ma sensu dyskusji z osobą która Ewidentnie była pod Wpływem alkoholu i być może czegoś jeszcze. Powiedziałam że w takim razie ja dzwonie do mojego menagera i niech ustalą przez telefon co robimy. Gdy wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha Pan Bogdan nagle wpadł w jakoś wściekłość i uderzył mnie w twarz trafiając równocześnie w telefon który poleciał na drugi koniec pomieszczenia. Byłam w szoku nie wiedziałam co się dzieje, wiedziałam że nie mogę mu oddać bo był w takiej agresji że by mnie pewnie tam przekopal jak faceta. Zwróciłam mu uwagę co on w ogóle wyprawia jak może uderzyć kobietę. W tym czasie pan ochroniarz który ma dbać o bezpieczeństwo po prostu wyszedł udając że nic się nie stało wiedziałam że jest źle i że moi chłopacy już idą po mnie w głowie czarne myśli gdy wstałam po telefon zaczął mnie szarpać i krzyczeć wyp***ac i wyzywać mnie od k**ew i że jestem wielką gwiazdą powiedziałam żeby mnie puścił bo musze zabrać torebkę która leżała na kanapie gdy wychodziłam cały czas krzyczał i ogromna siła uderzył mnie z otwartej dłoni w tył głowy to było najgorsze upokorzenie jakie kiedykolwiek przeżyłam! Gdy wychodziłam z drugiego pomieszczenia właśnie wchodzili moi chłopcy ale jak najszybciej uciekłam do samochodu. Oczywiście wynagrodzenia za koncert nie otrzymaliśmy! [pisownia orinalna]

Reklama

Magdalena Narożna zapewnia, że nie zamierza darować mężczyźnie takiej napaści i złoży zawiadomienie do prokuratury:

Oczywiście ja tą sprawę zgłaszam do prokuratury gdyż taki człowiek jeśli bez skrupułów uderzył kobietę to podejrzewam że był to nie pierwszy i nie ostatni raz, a ja tej sprawy nie zamiotę pod dywan i nie będę siedziała cicho bo kolejnym razem ten człowiek może zrobić bezbronnej kobiecie krzywdę!
Przestrzegam inne zespoły i ludzi przed tym klubem! Skoro ja zostałam tak potraktowana to jak traktują wszystkich innych ludzi...? Przez tą całą sytuację bylam rozstrzesiona, nie moglam sie uspokoic, cala sie trzeslam i plakalam... nie byłam w stanie zagrać następnego koncertu który mieliśmy zaplanowany w klubie Nevada - Nur więc chcemy przeprosić szefostwo oraz klubowiczów...

Reklama

Na zarzuty wokalistki zespołu Piękni i Młodzi odpowiedział właściciel klubu. oświadczeniu opublikowanym na Facebooku, zapewnia, że nigdy nie uderzył Magdaleny Narożnej, a sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, niż ona ją przedstawia:

Bezpośrednio po koncercie Pani Magdalena Narożna zażądała wypłaty wynagrodzenia w kwocie odbiegającej od wcześniej umówionego. Na moją prośbę o przedłożenie rachunku zdenerwowała się. W momencie, gdy próbowałem ustalić przyczynę zmiany wysokości wynagrodzenia, jaką powinienem zapłacić za występ Zespołu, Pani Magdalena stała się agresywna, nadpobudliwa i zaczęła wobec mnie używać słów wulgarnych i obraźliwych. Nie sposób było się z nią porozumieć, wpadła w histerię. Uznałem, że dalsza rozmowa nie ma sensu, postanowiłem zapłacić wynagrodzenie bezpośrednio menadżerowi Zespołu, a Panią Magdalenę wyprosiłem z Klubu. Na odchodne Pani Magdalena wykrzykiwała kolejne groźby pod moim adresem. Wbrew twierdzeniom Pani Magdaleny, cała nasza rozmowa odbyła się w obecności świadków. Stanowczo podkreślam, iż nie uderzyłem ani w żaden inny sposób nie naruszyłem nietykalności cielesnej Pani Magdaleny Narożnej. Wypowiedź Pani Magdaleny Narożnej zamieszczona na portalu facebook.pl jest zniesławieniem mojej osoby i polega na nieprawdzie, a powielanie jej godzi w moje dobre imię. Jednocześnie wypowiedź ta pociągnęła falę gróźb karalnych kierowanych pod moim adresem. Dalsze jej rozpowszechnianie utrwala przekonanie, że doszło do zdarzeń, które w rzeczywistości nie miały miejsca. Pragnę podkreślić, że w trakcie mojej wieloletniej działalności nigdy nie spotkałem się z tego typu sytuacją. Nigdy nie zostałem tak zelżony przez jakiegokolwiek artystę, a miałem do czynienia z wieloma artystami mniej lub bardziej sławnymi. Z poważaniem Bogusław Kulesza

Ponieważ obie strony obstają przy zupełnie różnych wersjach tego samego wydarzenia, prawdopodobnie sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd.

Reklama