W najnowszej publikacji "Wprost", zamiast kontynuacji skandalu z dziennikarzem molestującym swoje podwładne, czytelnicy otrzymali historię o wizycie Kamila Durczoka w pewnym mieszkaniu, w którym znajdowały się płyty z filmami porno, seks zabawki i "biały proszek" wyglądający jak narkotyk.

Reklama

>>>Czytaj więcej: Tygodnik "Wprost" pisze o "ciemnej stronie Kamila Durczoka"

Zdaniem Karoliny Korwin Piotrowskiej, artykuł "Wprostu" odwrócił uwagę od prawdziwego problemu:

Bardzo mi przykro, że zamiast o tym, jak wygląda molestowanie i nagminny mobbing w polskich mediach, szczególnie drukowanych, gdzie w pogoni za ratowaniem spadającej sprzedaży poniża się, niszczy i gnoi się ludzi, dyskutuje się dzisiaj o tym, czy jakiś pan w czasie wolnym od pracy uprawiał seks z gumową lalą ( albo dwiema ) i oglądał porno wersję serialu "Karino". - powiedziała w rozmowie z afterparty.pl

Reklama

Dziennikarka twierdzi, że branża mediowa nie ma żadnych standardów w kwestii traktowania pracowników, a redaktorzy naczelni wielu popularnych miesięczników mają sprawy w sądach o mobbingowanie podwładnych.

>>>Czytaj także: Durczok: Nigdy nie molestowałem, jestem zdemolowany psychicznie

Karolina Korwin Piotrowska zauważa także, że na całym skandalu wokół Kamila Durczoka, najbardziej cierpi zespół "Faktów", którego dziennikarz był szefem i główną twarzą:

Reklama

Bardzo mi przykro, że dziennikarze "Faktów", z których wielu znam, jednego z najlepszych i najbardziej oddanych pracy zespołów dziennikarskich w Polsce, muszą pracować w cieniu zdjęcia z gumową lalą. To strasznie niesprawiedliwe.

Zgadzacie się z opinią Karoliny Korwin Piotrowskiej?