Kilka dni temu, na swoim profilu na Facebooku, Maffashion poskarżyła się, że ukradziono jej telefon. Następnie blogerka poinformowała, że logując się na swoją chmurę z danymi, w celu ściągnięcia własnych zdjęć i filmików wykonanym skradzionym iPhonem, natknęła się na fotki złodzieja.

Reklama

Kuczyńska sukcesywnie wrzucała do sieci kolejne zdjęcia rzekomego złodzieja, jego kumpli oraz dziewczyny. I choć po kilku dniach, część internautów zaczęła wietrzyć podstęp, bowiem filmiki nagrywane przez nieprawowitego właściciela telefonu były zbyt karykaturalne, Julia dalej utrzymywała, że znajduje te produkcje w swojej chmurze, a sam złodziej prawdopodobnie nie jest nawet świadom, że ona ma dostęp do jego plików.

Dopiero w niedzielę po południu, Maffashion ujawniła, że cała akcja z kradzieżą telefonu, była efektem jej współpracy z Orange. Akcja miała być reklamą nowego produktu operatora, czyli wirtualnego dysku. Jednocześnie kampania ma uczyć użytkowników bezpiecznego korzystania z chmury.

Niestety, nie wszystkim akcja przypadła do gustu. Wielu internautów skrytykowało Maffashion za wprowadzanie czytelników w błąd. Zdaniem krytyków, takie akcje podważają wiarygodność blogosfery. Z tego też powodu, blogerka naraziła się także kolegom z branży.

Reklama

Przemysław Pająk, autor bloga Spiderweb.pl ocenił kampanię jako "słabą i żenującą"

Na ten fatalnej akcji stracą wszyscy – blogosfera, bo jej wątła reputacja ponownie została poważnie nadwyrężona, wszyscy operatorzy, bo zaufanie do ich komunikacji będzie jeszcze mniejsze i sam Orange, bo kto mu w przyszłości uwierzy, skoro lubuje się w tak perfidnych kłamstwach? Tak, w kłamstwach. Jedną z podstawowych zasad marketingu, a przede wszystkim PR-u jest „nie kłamać”. Sztuka dobrej komunikacji polega oczywiście na odpowiednim przedstawianiu ‚prawdy’, rzeczywistości, ale nigdy nie na kłamstwie. Orange złamał tę zasadę w najbardziej brutalny sposób – używając kreacji związanej z nieprzyjemną sytuacją dla każdego z nas.

Bloger ironizując, podsyła operatorowi Orange pomysły na kolejne akcje:

Reklama

Wyimaginowany gwałt na innej popularnej blogerce? Przecież w ten sposób można by reklamować jakąś usługę szybkiego alarmowego numeru. Och, wtedy naturalny zasięg akcji byłby jeszcze większy. A może: „naćpana blogerka wsiadła do samochodu i zabiła trzech przechodniów”. Można by w ten sposób promować jakiś pakiet bezpieczeństwa dostępny w waszej mobilnej sieci. Oj, i wtedy bylibyście przecież ze swoim przekazem reklamowym na ustach całej Polski.

Co sądzicie o tej akcji?