Od kiedy w mediach pojawiła się informacja, że Anna Przybylska jest poważnie chora, paparazzi rozpoczęli polowanie na aktorkę. Jak relacjonowała w licznych wywiadach, by zrobić jej zdjęcie, czatowali pod szpitalem oraz szkołą jej dzieci, zakłócając jej prywatność w tak trudnym czasie, jak walka z chorobą.

Reklama

Aktorka postanowiła oddać sprawę w ręce wymiaru sprawiedliwości, liczyła, że sąd stanie po jej stronie i ukaże żądnych sensacji fotoreporterów. Niestety okazało się, że sąd nie zauważył w zachowaniu paparazzi niczego niewłaściwego:

Prokurator uznał, że zachowanie reporterów nie miało charakteru uporczywego, więc nie było znamion przestępstwa. Funkcjonariusze przeanalizują materiał i zdecydują, czy fotoreporterzy dopuścili się wykroczenia tzw. złośliwego niepokojenia. Dalsze czynności zależą już od policji. - powiedział "Faktowi" Witold Niesiołowski z gdyńskiej prokuratury.