Karolina Korwin-Piotrowska jest w swoich ocenach bardzo surowa, ale także sprawiedliwa. Celnie wyłapuje głupotę, obłudę i sztuczność polskiego show biznesu, docenia zaś gwiazdy, które poza lansowaniem się na czerwonych dywanach, dbają o swoje osiągnięcia artystyczne. W ostatnim numerze magazynu "Party", pojawił się felieton dziennikarki poświęcony Justynie Steczkowskiej:

Reklama

Ma niewiele centymetrów wzrostu, ale talentu tyle, że mogłaby obdzielić sporo swych koleżanek po fachu. Jest urodziwa, choć w nieoczywisty, nienachalny sposób. Niewiarygodnie zgrabna. Ma głos, który powinna ubezpieczyć na sporą sumę, bo tak jest niezwykły. Wzbudza bardzo skrajne emocje. Od miłości po niemal agresję - przedstawia bohaterkę swojego felietonu Karolina Korwin-Piotrowska.

Widziałam Justynę kilka razy na żywo. Kto nie widział, niech ją zobaczy, a potem ocenia. Robi ogromne wrażenie swym perfekcjonizmem. Nigdy nie zapomnę fenomenalnych koncertów "Femme fatale" czy "Alkimja". Życzyłabym wielu piosenkarkom, by potrafiły na scenie to co ona. Teraz jest jurorką "The Voice of Poland". I to może być jej wielki powrót na pierwszą linię medialnego frontu po tym, jak z własnej woli utknęła na lata w tematycznym kanale, fotografując kobiety. Jest warta więcej! I jako jurorka sprawdza się świetnie. Jest profesjonalna, emocjonalna, gdy trzeba, a jej muzykalność ma pole do popisu - pisze w "Party" Korwin-Piotrowska. Wyłapuje talenty błyskawicznie. Ma ucho. Można zazdrościć tym, którzy będą z nią pracować, bo coś mi się zdaje, że z grupy jurorów ma największe wokalne doświadczenie i praca z nią może zaowocować czymś niezwykłym. (...) Gdyby Steczkowska urodziła się w Ameryce, byłaby gwiazdą Broadwayu. I to ją, a nie bezosobową Nataszę Urbańską, nazywano by Lizą Minnelli. - pisze Karolina Korwin-Piotrowska.

Podzielacie zachwyt dziennikarki nad Justyną Steczkowską?