Kiedy Marta Grycan i jej córki pojawiły się na warszawskich salonach od stóp do głów ubrane w ekskluzywne marki, wszyscy byli przekonani, że panie mają nie tylko nazwisko, ale i majątek słynnych potentatów lodowego biznesu.

Niestety w ostatnim czasie wyszło na jaw, że zarówno Marta, jak i jej mąż Adam Grycan, będący synem Zbigniewa Grycana z pierwszego małżeństwa, zostali przez właściciela lodowej marki wydziedziczeni. Stało się tak ponoć za namową macochy Adama, która nakłoniła swojego męża do przepisania całego majątku ich wspólnym córkom, z pominięciem ich przyrodniego brata. Grycanowie ponoć od początku odcinali się od cukierniczego biznesu Marty i Adama i nie chcieli, by show biznesowe poczynania celebrytek były kojarzone z rodzinną firmą.

Reklama

Okazuje się także, że wystawne życie, jakie wiedzie Marta wraz z córkami jest mocno ponad stan

Za jedną parę butów Marcie zdarza się płacić kilkanaście tysięcy złotych. U fryzjera zostawia po wizycie półtora tysiąca. (...) Przeinwestowali. Poza tym żyją na zbyt wysokiej stopie, a nie mogą już liczyć na ojca. - zdradza w rozmowie z "Twoim Imperium" osoba z otoczenia rodziny Grycan.

Reklama

Konsekwencją takiego postępowania celebrytckiej rodziny miała być komornicza licytacja cukierni Marty. W ostatniej chwili jednak, jej mężowi udało się uregulować dług i uchronić małżonkę przed kompromitującą sytuacją. Jak podaje "Fakt", Adam Grycan zabronił także Marcie i ich córką bywania na salonach, do czasu aż nie rozwiążą swoich problemów finansowych.

Czy to oznacza, że w najbliższym czasie znacznie rzadziej będziemy widywać Grycanki w kolorowej prasie?