Joanna Krupa udzieliła wywiadu magazynowi "Show". Modelka po raz kolejny zaprzeczyła w nim doniesieniom o swoich rzekomych kontaktach seksualnych z producentem porno Joe Francisem:

Kiedy stajesz się sławna, natychmiast pojawia się ktoś, kto chce cię wykorzystać. Nie chciałam z nim dyskutować. Przecież gdybym zaprzeczała, to tak, jakbym się przyznała. Zrobił mi to samo w 2006 roku. Podczas mojej sesji zdjęciowej dla jednego z magazynów, powiedział w obecności mojego ówczesnego chłopaka, że spał ze mną i moją siostrą. To oczywiście była bzdura! A teraz, kiedy stał się najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Hollywood i nikt się nim nie interesuje, postanowił dzięki mnie znów mieć swoje pięć minut. Atakując, próbuje zwrócić na siebie uwagę. Dziś już wiem, że taka jest cena popularności. Albo będziesz to znosić z podniesioną głową, albo cię wykończy. Tak działa show biznes. - twierdzi Krupa.

Reklama

Modelka przyznała jednak, że oferty zrobienia kariery w zamian za seks pojawiały się dość często:

Bywało, że producenci filmowi obiecywali, że jeśli pójdę z nimi do łóżka, zostanę gwiazdą. Nigdy nie skorzystałam. Kiedyś zadzwonił do mnie Adam Levine, wokalista zespołu Maroon 5. Zaproponował mi udział w teledysku do utworu "Wake Up Call". Szczegóły chciał omówić przy kolacji... Okazało się, że miałam z nim zagrać sceny seksu. Nie chciałam. Nie chciałam iść łatwą drogą. Każdy znajduje swój sposób na karierę. Nie oceniam Kim i Paris, chociaż sama nigdy czegoś takiego bym nie zrobiła. Nie używałam i nie używam seksu jako trampoliny do kariery. - zapewnia Joanna Krupa na łamach "Show"

Reklama