Najpierw kwiaty. Najlepiej jeśli dotrą do niej już po południu, kiedy będziesz jeszcze w pracy. Korzystając z poczty kwiatowej zapłacisz stówę za dostarczenie średniego bukietu tulipanów. Po powrocie musisz dać mały upominek. Ale by zasugerować jej, na co liczysz po powrocie z kina i kolacji, musisz dać jej gorset erotyczny typu "bardotka" za 300 złotych. Do lodówki włóż francuskie wino - koniecznie czerwone, wytrawne, za minimum 100 złotych. W ten sposób pozbyłeś się już 500 złotych.

Zamawiasz taksówkę. Jedziecie do knajpy, gdzie zamawiasz oryginalne danie. Zapomnij o pizzy czy spaghetti. Lekką ręką wydajesz więc ponad 100 złotych. Na osobę!!! Kilka razy sprawdzasz, czy kelner nie pomylił się na rachunku, bo przecież jedzenie było zimne i było go tyle, co kot napłakał. Masz czas, by to policzyć, bo do knajpy przyszło dziś tylu ludzi, że na kelnera czeka się godzinę. Niestety, wszystko się zgadza. Restauracja podniosła ceny 14 lutego. Na kino, popcorn i napój poszło kolejne kilkadziesiąt złotych. W sumie 300 złotych.

Jeśli myślisz, że na tym koniec, to jesteś w błędzie. Trzeba wrócić taksówką do domu. Namówienie partnerki do włożenia na siebie erotycznej bielizny też będzie cię trochę kosztowało. Najlepiej pokazać jej wtedy karnet do ekskluzywnego salonu masażu, gdzie wizyta kosztuje sporo ponad setkę. Później można spokojnie zaproponować jej próbkę tego, co czeka ją w salonie. Zacznij masować kark i powoli zsuń z barków ramiączka od biustonosza.

Ale uwaga! To nie koniec wydatków. Z roku na rok walentynki będą cię coraz więcej kosztowały. Bo partnerka za rok podniesie poprzeczkę. Przegląda przecież strony internetowe, śledzi trendy i chce nimi podążać. W przyszłym roku nie będzie chciała już bielizny za 300 złotych, lecz pierścionek za 500. A zamiast wizyty u masażysty za 150 złotych, zażyczy sobie całodniową wizytę w salonie SPA za 1500 złotych.





Reklama

A potem pojawią się dzieci...