Inne / TOMASZ ZUKOWSKI

Kiedy zaczynał budowę, nie przypuszczał, że będzie to taka kosztowna sprawa. I że aż tylu fachowców potrzeba, by stanęły ściany, a dach pokrył się papą - pisze "Fakt".

"Pomagali mi krewni i sąsiedzi. Kto coś potrafił, stawiał się na budowie" - wspomina Kevin. I z dumą pokazuje pokazuje reporterom czerwone, ceglane ściany.

"Chciałbym, abyśmy jeszcze w tym roku wprowadzili się do nowego domu" - zwierza się "Faktowi". Na razie dom jest w stanie surowym, przed Kevinem więc sporo pracy.

Reklama

Trzeba wstawić okna, założyć instalację i ogrzewanie. Zadanie wcale niełatwe, bo Kevin buduje prawdziwą rezydencję. Dom ma 360 metrów, wyglądem przypomina stary polski dworek. Będzie tam aż pięć sypialni.

Reklama

Dookoła domu założy wielki ogród, jest tam też kawałek lasu - w sumie 2000 metrów kwadratowych zieleni. Kevin już wie: Radzymin to miejsce, którego zawsze szukał.

"Przed ślubem powiedział mi, że jeśli chcę, byśmy byli dobrym małżeństwem, muszę mu obiecać, że nie będę go namawiać do dwóch rzeczy: wyprowadzki z Radzymina i rezygnacji z pracy w straży pożarnej" - śmieje się Marianna, żona Kevina.

A jej ani to w głowie. Radzymin to rodzinna miejscowość Marianny, mieszka tam prawie cała jej rodzina. W Radzyminie Aiston jest już dowódcą sekcji jednostki ratowniczo-gaśniczej, jest też członkiem zarządu tamtejszej straży pożarnej - wylicza "Fakt".