Cielecka i Chyra pojawili się razem w czwartkowy wieczór na jednej z warszawskich imprez. Ale - jak donosi bulwarówka - niemal cały wieczór spędzili na rozmawianiu z innymi gośćmi i nawet na siebie nie spoglądali. Patrząc na nich, nikt by nie uwierzył, że rzeczywiście są parą - przekonuje "Fakt".

Reklama

Gazeta twierdzi, że gdy oboje wyszli na zewnątrz, Chyrze puściły hamulce - stał i krzyczał na Magdalenę. Potem odwrócił się na pięcie, wsiadł do taksówki, trzasnął drzwiami i odjechał.

Cielecka została sama. Ale specjalnie się tym nie zmartwiła - z uśmiechem wróciła do towarzystwa. Takie kłótnie przerabiała w swoim związku z Chyrą już kilka razy - przypomina "Fakt".