Gwiazdor przez wiele lat przyzwyczajał się do myśli, że na jego rodzinę patrzy cały świat.

- Całą dekadę zajęło mi przyjęcie do wiadomości faktu, że jestem sławny - tłumaczy Pitt. - Przesiedziałem w domu wiele lat, aby to ogarnąć. Nagle uświadomiłem sobie, że różni ludzie tylko czekają na to, aby zrobić mi zdjęcie jak dłubię w nosie albo kogoś całuję. To absolutnie przedziwna sytuacja. Wydaje mi się jednak, że ja i Angie całkiem nieźle sobie radzimy. Owszem, często musimy chować się za ścianami, ale nie narzekamy.

Reklama

Dorobek Brada Pitta zamyka film "Drzewo życia".