Tygodnik "Rewia" poświęca sprawie Englert-Szapołowska materiał, który rzuca nowe światło na sprawę. Jak twierdzi informator tygodnika:

- Grażyna tak chodziła za Englertem i prosiła, by ją dołączył do obsady, że wreszcie uległ. A ona, gdy tylko nadarzyła się okazja większego zarobku, zlekceważyła to. Dziwne, że teraz chce się jeszcze procesować. Podobno zaraz po zajściu jej partner, biznesmen Eryk Stępniewski chciał pokryć szkody teatru.

Reklama

Grafik przedstawień wywieszany jest na 3 miesiące do przodu. Grażyna wiedziała, że decydując się na udział w programie telewizyjnymbędzie miała problemy. Pewnie myślała, że jakoś to będzie (...). Ustanowienie dublera to nie jest sprawa miesiąca. To godziny prób z całym zespołem, koszty, bo trzeba uszyć kostiumy.

Informator ma rozeznanie w kwestiach funkcjonowania teatru, bo dodaje, że wielu aktorów ma dodatkowe zajęcia, a zwłaszcza w sobotę: - Nie byłoby komu pracować w teatrze, gdybyśmy wybierali to, co dla nas korzystniejsze.