Jak donosi "Fakt":

- Ale dopiero teraz tancerka zdecydowała się opowiedzieć ze szczegółami o uczuciu i wzajemnych relacjach ze swoim mistrzem i ukochanym.

Wszystko zaczęło się, kiedy w ubiegłym roku Edyta dostała się do obsady popularnej sztuki operowej „La Traviata” w Teatrze Narodowym, której reżyserem był Treliński. Choć z początku tancerka była mocno stremowana każdym kontaktem z wielkim artystą, nagle wybuchło między nimi uczucie. – To był „ten wybitny pan reżyser Treliński”. Ale pomógł mi szybko uporać się z tym onieśmieleniem. Tak często się do mnie zwracał, dbał o mnie, co chwilę zadawał jakieś pytanie – wspomina tancerka w rozmowie z „Galą”.

– Pomyślałam sobie nawet: „Jak w tym Teatrze Narodowym jest miło. Pan dyrektor tak mocno dba nawet o samopoczucie tancerzy, którzy nie grają wcale pierwszego planu” – dodaje Herbuś.

Reklama

Praca, pokaźny dorobek artystyczny, podobne zainteresowania i wygląd to jednak nie wszystko, co zafascynowało początkującą aktorkę w Trelińskim. – Ciekawie jest móc spojrzeć na świat innymi oczyma. Fascynują mnie ci, którzy – podobnie jak ja – mają w sobie niepokój, ciągle szukają i nie boją się ryzykować. Mariusz jest właśnie taki – zdradza Edyta kulisy swojej miłości. – Oboje mamy dużą wrażliwość, potrafimy uszanować to, co ze sobą niesie. Patrzymy na siebie, rozumiejąc te wszystkie emocjonalne wzloty i chwilowe zachwiania. Odczuwanie świata mocniej, głębiej, bardziej – to nas z Mariuszem łączy. To duża siła naszego związku – ciągnie Edyta. – On jest idealny! – dodaje.

Reklama

>>> CZYTAJ TAKŻE: "Doda o szpiku Nergala"