- Mam za sobą 12. lat małżeństwa, nie chcę powtarzać pewnych etapów życia. Ja jestem pewna, że wiem już, czego nie chcę. Na pewno nie chcę dominacji jednej strony nad drugą. Ani szantażu emocjonalnego, grania na uczuciach, wpędzania w poczucie winy. No i osadzenie w typowych rolach kobiecych i męskich też mi nie pasuje, że pani obiad robi, a pan zarabia. Kiedyś byłam z kimś i czułam się cholernie samotna.

Reklama

Zapytana, czy uważa, że gdyby się bardziej starała, to uratowałaby małżeństwo, Kinga odpowiada:

- Oczywiście, kobieta odruchowo myśli: może to przeze mnie, może nie byłam dość dobra? Podoba mi się to określenie Małgosi Ohme "kobieta niewystarczająco dobra". Tylko że ja poczucie winy miałam nawet wtedy, gdy najwięcej rodzinie dawałam. Cały czas czułam się niewystarczająco dobrą matką, żoną, kochanką...