Jak donosi „Życie na gorąco”, ta historia zaczęła się dwa lata temu, gdy po jednym z koncertów w Wilnie podszedł do Maryli pewien mężczyzna w garniturze. „Jesteś nasza!” - powiedział zaskoczonej piosenkarce. „Jak to wasza?” - spytała. „Jesteś z naszego litewskiego rodu Rodowiczów i ja to udowodnię” - powiedział z pewnością w głosie. Marylę o zainteresowało, w końcu jej rodzice pochodzą z Wilna. Właśnie dlatego zdecydowała się zostawić tajemniczemu Litwinowi swój numer telefonu i adres.

Reklama

Po pewnym czasie Zilvinas Radavicius, bo tak nazywa się ów mężczyzna, przekazał Maryli, czego się dowiedział. Okazało się, że stare księgi parafialne potwierdzają, iż są ze sobą spokrewnieni. Rodowicz, mimo natłoku obowiązków przyjęła nawet zaproszenie na zjazd rodzinny na Litwie. Tak bardzo jej się spodobało, że na pewno wróci jeszcze do Wilna. Podobno już niedługo ma zostać zorganizowany kolejny zlot rodziny Rodowiczów. Być może odbędzie się w Polsce.