Powodem przyjazdu byłego premiera były sprawy służbowe, w weekend ma jednak również spotkać się z żoną i dziećmi w Gorzowie, gdzie cały czas mieszkają.

Reklama

Kazimierz Marcinkiewicz, mimo że na swym blogu przepraszał za całe zamieszanie wywołane jego życiem prywatnym, chyba nie widzi w całej sytuacji wielkiego problemu. Przynajmiej tak to wygląda. Z nową narzeczoną nie przemykał po ulicach jak cień, próbując w ten sposób chronić swoją prywatność i uczucia porzuconej i upokorzonej rodziny.

Przeciwnie! Śmiało spacerował z partnerką po najbardziej reprezentacyjnych ulicach stolicy i odwiedzał najmodniejsze knajpki. Nie szczędził przy tym pieszczot i uścisków dwa razy młodszej od siebie dziewczynie, którą zamierza czym prędzej poślubić. Oczywiście, jak tylko sfinalizowana zostanie sprawa rozwodowa.

Pytanie tylko, czy Warszawa jest dumna z takiego zachowania mężczyzny, który - niewiele brakowało -a zostałby prezydentem stolicy?