Okazją do konfrontacji był sopocki festiwal, na którym wystąpiły obie piosenkarki. Tam właśnie ogłoszono ranking artystów, którzy sprzedali w ubiegłym roku najwięcej płyt. Lepiej wypadła Górniak - była na piątym miejscu. A Doda zaraz za nią. Zapytana, jak się czuje po przegranej z wielką rywalką, wypaliła z grubej rury: "Nie myślę o tym. Wszyscy się tu bardzo lubimy. No, nie wiem jak z Edzią. Edzia ma troszkę zawichrowania psychiczne" - pisze "Fakt"

Reklama

Co na to Górniak? "Nie znam jej, nie wiem, co to za człowiek. Nie mogę się odnosić do tego" - odgryzła się dyplomatycznie rywalce - zauważa bulwarówka.

Konflikt między gwiazdami zaczął się w marcu 2007 roku. W jednym z odcinków show "Jak oni śpiewają” Górniak skrytykowała piosenkę Dody śpiewaną przez Dominikę Figurską. "O Boże, jakaż to jest durna piosenka! Ale dobrze, że zaśpiewałaś ją po swojemu, a nie z tą manierą, z jaką śpiewa Doda" - mówiła Górniak - pisze "Fakt".

Na odpowiedź Rabczewskiej nie trzeba było długo czekać. Na swej stronie internetowej napisała: "Jeśli chodzi o wypowiedź Edzi, to wydaje mi się, że kobieta po trzydziestce powinna trzymać na wodzy swoje frustracje, zawiść i zazdrość w stosunku do młodszych koleżanek z branży”.

Reklama

Podczas następnego nagrania "Jak oni śpiewają” w studiu pojawili się fani Dody, którzy krzyczeli, by Edyta "odczepiła się od królowej”. Trójkę młodych ludzi wyprosili ochroniarze.

Kolejne starcie miało miejsce w październiku. Edyta zaatakowała Dorotę w programie "Szymon Majewski show”. "Zobacz, Szymon. To jest moje EKG, gdy oglądam występ Dody" - śmiała się, pokazując wydruk, na którym był linia prosta - opisuje "Fakt".

Zaraz potem Rabczewska złośliwie odpowiedziała jej w wywiadzie: "Dziwię się, że starsza pani piosenkarka nie zna innych sposobów na promocję niż tanie dowcipy i robienie komuś przykrości. Szczegółowo do jej słów ustosunkuję się, gdy spotkamy się osobiście". I dodała: "Zapewne zachowa się wtedy jak zwykle, czyli będzie udawała infantylną i bezmyślną dziewczynkę" - twierdzi bulwarówka.

Jak widać po incydencie w Sopocie, topór wojenny między piosenkarkami wciąż nie został zakopany. I pewnie jeszcze długo nie będzie. Oby tylko nie doszło do rękoczynów - lęka się "Fakt".