W miniony czwartek, mimo uciążliwych śnieżyc, które zasypały polskie drogi, Tomasz Kammel odważnie wyruszył na warszawskie ulice. Zanim jednak odpalił maszynę, czekała go niemiła niespodzianka. Na aucie bowiem leżała gruba warstwa śniegu - relacjonuje "Fakt".

Reklama

Choć większość samochodów ma tylną wycieraczkę ułatwiającą widoczność, w drogim porsche jej brakuje. Dlatego, chcąc nie chcąc, gwiazdor musiał użyć własnego rękawa od eleganckiego płaszcza, by oczyścić szyby. Udało się - mógł ruszyć w drogę.

Według "Faktu" żal tylko płaszcza, który - znając zamiłowanie Kammela do dobrych metek - musiał kosztować majątek. Następnym razem prezenter będzie musiał się zaopatrzyć w szczotkę. Albo po prostu przesiąść się do lepiej wyposażonego samochodu.

>>> Czytaj także: Kempa ma tipsy